Dopiero, że tak powiem weszłam do domu.
Dzisiaj był koncert noworoczny.
Co prawda mam dosyć bo 4 godziny stania, no ale co zrobisz? No nic.
Sam koncert był okej.
Stwierdziłam fakt, że te koncerty noworoczne powinny być +18 bo takie teksty lecą, że ja osobiście płakałam ze śmiechu.
Policzki całe mnie bolą od tego sztucznego uśmiechu.
Cóż show to show.
Dziwne bo od godziny 11.45 do prawie 24 nie było mnie w domu. Próby próby i jeszcze raz próby.
Dzisiaj nic więcej się specjalnie nie działo no cóż.
Po koncercie był bankiet.
Zjadłam z koleżankami i poszliśmy posiedzieć do garderoby, a oczywiście reszta chóru sobie troszkę wypiła i zaczęli śpiewać.
Mi się nie chciało tam siedzieć wiec poszłam do domu.
A tak przy okazji dopiero teraz przypomniało mi się, że mi pies uciekł na sylwestra.
Nie pamiętam czy pisałam...
ups xD
To zdjęcie z sylwestra troszkę ciemne, ale zawsze są :)
Dobra teraz lecę spać bo jest zaraz pierwsza, a ja muszę wstać i 7 bo do pracy... Eh no niestety ale już ostatnie trzy razy bo już mam całość na obóz nareszcie :D
Dobranoc kolorowych :*



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz